niedziela, 4 września 2016

[010] Never Never - Colleen Hoover,Tarryn Fisher

Zadziwiająco męcząco minął mi pierwszy dzień szkoły. Niby się wyspałam, ale i tak zaledwie 5 lekcji zdążyło mnie wykończyć. Na poprawę humoru wybrałam się z Karć do biblioteki. Niestety wróciłam tylko z lekturą, ale może to i dobrze bo na stoliku czeka stosik, który nie zmniejsza się za szybko. Dzisiaj czytałam na Narodowym Czytaniu w naszej bibliotece. Przyszła jedna osoba spoza zaproszonych gości. Czy na tym świecie są jeszcze osoby chętne posłuchać polskiej klasyki?

Tytuł: Never Never
Tytuł oryginału: Never Never
Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher
Seria: Never Never
Tom: 1-3
Wydawnictwo: Moondrive
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Data wydania: 3 sierpnia 2016
Cena na okładce: 39,90
Liczba stron: 300
Kategoria: młodzieżowe, YA

Nie kocham cię.
Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.
Nigdy nie zapominaj, że to ja jako pierwszy cię pocałowałem.
Nigdy nie zapominaj, że będziesz ostatnią, którą pocałuję.
I nigdy nie przestawaj mnie kochać.
Nigdy

Cały czas denerwuje mnie spolszczenie słów "never never". Jestem z tych, co sądzą, iż po angielsku większość rzeczy brzmi lepiej. Dzięki bogom (starym i nowym) tytuł otrzymujemy w wersji angielskiej, co uznaję za duży plus. 

Twórczość Colleen Hoover obrosła już legendą, i jak dotąd się na niej nie zawiodłam. Z Tarryn Fisher spotykam się po raz pierwszy, ale trudno mi było domyślić się co pisała która z pań. Śmiem zauważyć, że Colleen chyba uwielbia motyw zapominania, który jest tutaj głównym tematem, jak również w "Hopeless". Przypadek?


"Wole kochać cię, gdy jesteś na dnie, niż pogardzać tobą, gdy jesteś na szczycie."

Z ciężkim bólem serca przyznaję, że pierwsza część książki bardzo mi się nie podobała i miałam ochotę ją odłożyć. Znając jednak możliwości Colleen postanowiłam wytrwać do końca i, jak zwykle, historia miała swój urok. Może nie jest to arcydzieło, ale gdy przebrnęłam już przez te, według mnie, trudne do zrozumienia i zbyt zagmatwane początki wciągnęłam się i nie mogłam oderwać. Na moje nieszczęście zaczęła się szkoła i, żeby nie wyglądać jak zombie po nocnym maratonie z książką, nie mogłam od razu dokończyć, chociaż i tak czytałam do drugiej w nocy. Od razu po skończonych lekcjach usiadłam w ulubionym bistro i doczytałam ostatnie strony.

Głównymi bohaterami są Charlie i Silas, których to oczami poznajemy opisaną w powieści historię. Silas oczywiście trafił do haremu, bo, jak to z książkowymi bohaterami bywa, był prawie zbyt idealny (i jak tu nie mieć wygórowanych oczekiwań?!). Charlie jest jedną z tych nielicznych kobiecych postaci, których nie znienawidziłam od razu albo w trakcie czytania. Dowiadujemy się sporo o ich przeszłości, a nie chcąc spoilerować, żeby nie zabrać wam najlepszych niespodzianek, powiem wam tylko, że wszystko przychodzi stopniowo i z czasem poznacie ich bardzo dobrze. Najbardziej moje serce podbiło poczucie humoru Silasa, które zmiatało z nóg.

"Będąc na Dauphine Street, mijamy księgarnię.
Charlie odwraca się i chwyta mnie za rękę.
- Chodź - mówi, ciągnąc mnie do sklepu. - Jestem pewna,
że to właśnie tam znajdziesz drogę do mojego serca." 

Nic nie mogę wam powiedzieć o fabule, żeby nie psuć zadziwienia. Jednak muszę wspomnieć, że większości rzeczy można się domyślić jeszcze przed samym wydarzeniem. Nie spodziewam się dużo po młodzieżówkach, ale zawsze wymagam od nich jakiegoś nowego akcentu, który w tym przypadku chyba się nie pojawił. Podobał mi się fakt, iż sceny czasem były przerywane i dalej przedstawiane z perspektywy drugiej osoby. Dzięki temu zabiegowi można lepiej zrozumieć ludzkie zachowania, a także zauważyć jak ludzie potrafią być pogmatwani!!

Jak na powieść YA, autorki, która ma już wyrobioną renomę, "Never Never" nie powala, nie daje motywacji do znalezienia leku na raka, ale przyjemnie się ją czyta i można się nawet wzruszyć. Nie można jej nawet porównać z "Maybe someday", która już od pierwszych stron podbiła moje serce i w ciągu sześciu miesięcy przeczytałam ją dwa razy. Każdy autor ma swoje wzloty i upadki.

Ocena: 07/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!