Do napisania tej recenzji zabieram się od prawie tygodnia. Zaczęłam ją pisać jeszcze w Warszawie, potem starałam się coś nabazgrać podczas czekania na wyniki z matury. Na szczęście wyniki już mam i jestem z nich zadowolona (poszło mi lepiej niż sądziłam). Nadszedł czas by dokończyć recenzję "Tysiąca odłamków ciebie".
Rodzice Marguerite Caine są słynni ze swoich przełomowych odkryć w dziedzinie fizyki. Światło dzienne ujrzał właśnie najbardziej niezwykły z ich wynalazków, pozwalający przeskakiwać pomiędzy wymiarami i mogący zrewolucjonizować naukę. Wtedy jednak ojciec Marguerite zostaje zamordowany, zaś sprawca – jego przystojny, małomówny asystent Paul – ucieka do innego wymiaru.
Margueritenie zamierza pozwolić, by człowiekowi, który zniszczył jej rodzinę, uszło to na sucho. Wyrusza w pościg za Paulem przez różne wszechświaty, za każdym razem przeskakując do innej wersji samej siebie. Ale po drodze spotyka alternatywne wersje dobrze znajomych ludzi – w tym Paula, którego życie coraz ściślej splata się z jej życiem. Niebawem będzie musiała zacząć się zastanawiać, czy Paul naprawdę jest winny – i co czuje jej własne serce. Później zaś odkryje, że prawda o śmierci jej ojca jest o wiele bardziej złowroga niż się tego spodziewała. Tysiąc odłamków Ciebie zabiera czytelników w podróż po zachwycająco złożonych wszechświatach, gdzie los jest nieunikniony, prawda jest nieuchwytna, zaś miłość pozostaje największą z tajemnic.
Myślę, że to jest właśnie granica dorosłości. Nie te wszystkie bzdury, jakie nam wmawiają - ukończenie liceum, utrata dziewictwa, własne mieszkanie czy co tam jeszcze. Przekraczasz granicę, kiedy po raz pierwszy zmieniasz się na zawsze. Przekraczasz ją, kiedy po raz pierwszy zrozumiesz, że nie ma powrotu do tego, co było.
Czy zdarza wam się mieć takie uczucie, gdy po przeczytaniu pierwszych dwudziestu stron książki wiecie kto jest z tych dobrych, kto okaże się zły i jak to wszystko się skończy? Miałam tak przy tej powieści. Ale nie dajcie się zwieść!! Czytałam tę książkę mając niemal 100% pewności, że wiem co się wydarzy i kto jest kim. Nie sądziłam, że aż tak się pomylę!
Główną bohaterką jest Marguerite, młodsza córka dwójki wybitnych fizyków. Ilość fizyki, matematyki i nauk ścisłych jest jak dla mnie niewystarczająca. Wiem, że dla niektórych już to co się tam pojawia to za dużo. Jak dla mnie to całkowite minimum i mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie tego więcej.
Meg jest inna niż jej rodzina. Wśród rodziców i siostry, którzy są genialnymi naukowcami czuje się jak podrzutek. Ma artystyczną duszę, co idealnie można było odczuć dzięki opisom wszystkiego co wokół niej. A trzeba przyznać, że wiele widzi, bowiem jest to książka o podróżach międzywymiarowych. Wyobrażacie sobie trafić do świata, gdzie jesteście członkami rodziny królewskiej albo, gdzie wasi rodzice zginęli i musicie żyć w całkiem innym kraju? Z tym właśnie musi się zmierzyć Meg, i muszę wam powiedzieć, że czegoś takiego się nie spodziewałam.
-Nie potrzebuję świata bez ciebie.
Mamy również bohaterów płci męskiej. Trudno jednak podać liczbę, gdyż każdy z nich pojawia się czasem w swojej formie z innego wymiaru. Liczyć to jako dwa czy jeden?! Jest wiele problemów związanych etyką takich podróży, o których nawet nie myślałam wchodząc w ten świat. Wróćmy jednak do Theo i Paula, czyli dwóch (lub więcej) uczniów rodziców Meg. Na początku zostajemy poinformowani, że Paul jest oskarżony o zabicie ojca Marguerite, o kradzież Firebirda (jest to urządzenie do podróży międzywymiarowych) oraz zniszczenie wszystkich dokumentów z badań. Żeby nie spoilerować nie powiem nic więcej o fabule. Jednak trzeba powiedzieć, że na tle innych postaci Paul i Marguerite są najlepiej stworzeni. Są to bohaterowie niebanalni i możemy ich dobrze poznać, nie tylko dzięki wydarzeniom z teraźniejszości, lecz również dzięki wspomnieniom Meg.
Jednym z moich ulubionych wątków w całej powieści jest wątek rosyjskiego pochodzenia matki Meg. W jednym z wymiarów trafiamy nawet do Rosji, jednak w tym świecie nie ma jeszcze elektryczności i panuje cesarz. Tu trafiłam na coś co zawsze mi się podobało, czyli człowieka z dzisiejszego skomputeryzowanego świata, który trafia w miejsce gdzie nie ma światła, a nawet samochodów. (Jeśli ktoś lubi takie historie to polecam "Hiperversum")
Zakończenie mnie bardzo zaskoczyło. I nie chodzi mi o to, że wydarzyło się coś strasznego zostawiając cię w niepewności, żebyś cierpiał oczekując na wydanie kolejnego tomu. Tu jest całkiem inaczej. Kończy się bardzo.... spokojnie. Mimo wszystko czekam na następne części i polecam!!
Jednym z moich ulubionych wątków w całej powieści jest wątek rosyjskiego pochodzenia matki Meg. W jednym z wymiarów trafiamy nawet do Rosji, jednak w tym świecie nie ma jeszcze elektryczności i panuje cesarz. Tu trafiłam na coś co zawsze mi się podobało, czyli człowieka z dzisiejszego skomputeryzowanego świata, który trafia w miejsce gdzie nie ma światła, a nawet samochodów. (Jeśli ktoś lubi takie historie to polecam "Hiperversum")
Wiem teraz, że żałoba jest jak osełka. Szlifuje całą twoją miłość,
wszystkie szczęśliwe wspomnienia, i czyni z nich ostrza, które rozrywają Cię od środka.
Ocena: 08/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!