sobota, 15 października 2016

[012] Miecz przeznaczenia - Andrzej Sapkowski

Oh jak miło wreszcie zakończyć książkowego kaca. Jeszcze milej gdy na tak świetnej książce. Sapkowski jak zwykle mnie zaskoczył, chociaż początki mieliśmy ciężkie. Ale o tym za chwilę. Zapraszam was na recenzję drugiej części Wiedźmina.

Tytuł: Miecz przeznaczenia
Autor: Andrzej Sapkowski
Seria: Wiedźmin Geralt z Rivii
Tom: 2
Wydawnictwo: superNOWA
Tłumaczenie: -
Data wydania: 1993
Cena na okładce: 35,99 (nowe wydanie)
Liczba stron: 342
Kategoria: fantasy, sci-fi
Wiedźmiński kodeks stawia tę sprawę w sposób jednoznaczny: wiedźminowi smoka zabijać się nie godzi.
To gatunek zagrożony wymarciem. Aczkolwiek w powszechnej opinii to gad najbardziej wredny. Na oszluzgi, widłogony i latawce kodeks polować przyzwala.
Ale na smoki – nie.

Wiedźmin Geralt przyłącza się jednak do zorganizowanej przez króla Niedamira wyprawy na smoka, który skrył się w jaskiniach Gór Pustulskich. Na swej drodze spotyka trubadura Jaskra oraz – jakżeby inaczej – czarodziejkę Yennefer. Wśród zaproszonych przez króla co sławniejszych smokobójców jest Eyck z Denesle, rycerz bez skazy i zmazy, Rębacze z Cinfrid i szóstka krasnoludów pod komendą Yarpena Zigrina. Motywacje są różne, ale cel jeden.
Smok nie ma szans.




TO NIE JEST CYKL OPOWIADAŃ, TO CAŁY ŚWIAT
 
Bardzo ciężko recenzuje się kolejne tomy powieści, a co dopiero Sapkowskiego. Oczywiście autora nie trzeba przedstawiać, chociaż słyszałam, że niektórzy gracze o istnieniu książek nie wiedzą albo pomawiają Sapkowskiego o kradzież historii z gry. W moich planach było sprawdzenie gry, ale jak przeczytałam, że akcja dzieje się po zakończeniu akcji w książkach i Geralt ma amnezję (czy on na prawdę nie pamięta tam o Yen?!) to porzuciłam ten zamiar. Czy kiedyś po nią sięgnę? Czas pokarze czy jest mi ona przeznaczona.

Skoro już mowa o przeznaczeniu. W tej części do Geralta odezwie się jego przeznaczenie, a nawet odnajdzie on coś więcej. Jak zwykle książka składa się z opowiadań, ale w porównaniu do pierwszego tomu, w tym spójność zawdzięczamy samej obecności Wiedźmina oraz ułożeniu chronologicznemu. Opowiadań jest mniej, lecz są one bardziej obszerne. Bardziej rozbudowana fabuła przybliża nam postać Białego Wilka, pozwala zajrzeć w jego duszę oraz, mimo że sam bohater uważa się za niewrażliwe monstrum niezdolne do jakichkolwiek uczuć, pokazuje jego emocje.

Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. Drugim zaś śmierć.

Nie zabrakło mojego ukochanego bohatera, rozbawiającego do łez Jaskra. Słyszałam i czytałam już wiele opinii na jego temat i chyba wszyscy jesteśmy zgodni, iż powinien się on doczekać własnej powieści lub chociaż opowiadania. Jak zwykle nie obyło się bez śmiechu powodującego ból brzucha i z drugiej strony scen poruszających, od których pękało serce. I jak tu przeżyć jeszcze tyle tomów do końca serii?

Yennefer jak zwykle wpadła jak burza już od pierwszego opowiadania. Wydaje mi się, że podczas recenzowania pierwszego tomu wspominałam, iż jest to jedna z nielicznych kobiecych postaci, które uwielbiam i nie powodują one u mnie rozstroju żołądka. Ale panie Sapkowski!!! Więcej proszę!!!! Yen zasługuje na większą obecność w opowiadaniach. Z kobiecych postaci pojawia się Oczko, damski odpowiednik Jaskra, wersja nieco bardziej stała jeśli chodzi o uczucia, lecz barwniejsza jeśli chodzi o zachowanie. Oczywiście znają się z Jaskrem od dawna i spotykają się na weselu, gdzie gości również Geralt. Nie obyło się bez wodospadu uczuć. 

Uwielbiam smoki. To moje ulubione stwory magiczne. Mogłabym ukraść jednego Daenerys lub odwiedzić brata Rona Charliego w Rumuni. No bo jak tu nie kochać tych pięknych łuskowatych jaszczurów?! Z tegóż to powodu pierwsze opowiadanie okropecznie mi się spodobało. Zauroczyły mnie również Driady, o których wcześniej jedynie słyszałam, lecz nigdy nie czytałam nic więcej. Tutaj dostajemy wielką dawkę tych leśnych Czarownic. Niestety znowu brakowało mi umiejscowienia w wyobrażalnym świecie, jeśli chodzi o położenie geograficzne. O wiele łatwiej byłoby sobie wyobrazić podróże Geralta.

Lubił zapach werbeny, chociaż nie był zapachem bzu i agrestu.

Sapkowski daje gigantycznego fantastycznego kopa, powoduje skrajne emocje i miesza w głowie. Zdołał mnie doprowadzić do łez dwa razy w ciągu jednego opowiadania, a nie jestem osobą, którą łatwo wzruszyć. Jego opowiadania to świetne lekarstwo na czytelniczego kaca. Z całego serca polecam i już nie mogę się doczekać planowanej premiery serialu. 

Ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Przyszedł październik i kac zażegnany! XD
    Kochaj Wiedźmaka, kochaj! :3
    Tyś jeszcze nie znasz Ciri! <3 Yen też jest fajną postacią, ale ja mam innych ulubieńców... :P A co do Jaskra, to książka o nim musiałaby być napisana przez jego skromną osobę XDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciri oczywiście się pojawiła! Tylko ciiiiii.. bez spoilerów, bo było o niej niewiele.
      A z Jaskrem masz rację! Myślę, że on byłby Szekspirem tamtego świat.
      Na kaca pomogła też Twoja rada, żebym kupiła książkę! I takim sposobem stosik rośnie.

      Usuń

Zapraszam do komentowania!