sobota, 10 czerwca 2017

POWROTY MAŁE I DUŻE [013] Deniwelacja - Remigiusz Mróz

Nie było mnie tu już dłuższą chwilę. W czasie przygotowań maturalnych nie chciałam sobie zawracać głowy prowadzeniem bloga. Ale już na szczęście po egzaminach i teraz tylko czekać na wyniki. Dodatkowo zrobiłam sobie dwa tygodnie wolnego, żeby zanurzyć się po uszy w książkach i przemyśleć to i owo. Na początku nie bardzo chciałam wracać, jednak po przeczytaniu Deniwelacji Mroza pomyślałam, że mogę mój mały powrót połączyć z tym wielkim i jednym z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych. Tak oto zapraszam Was na recenzję kolejnego tomu z serii o Komisarzu Forście (UWAGA! MOGĄ SIĘ POJAWIĆ SPOILERY Z TOMÓW 1-3)

Tytuł: Deniwelacja
Autor: Remigiusz Mróz
Seria: Seria z komisarzem Forstem
Tom: 4
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: -
Data wydania: 10 maja 2017
Cena na okładce: 39,90
Liczba stron: 496
Kategoria: kryminał
Gdzie jest Wiktor Forst? To pytanie zadają sobie zakopiańscy śledczy, gdy topniejący w Tatrach śnieg odsłania makabryczny widok na zboczach Giewontu. Odnalezione zostają zwłoki grupy kobiet, których za życia nic ze sobą nie łączyło.
Żadna wycieczka nie zaginęła zimą na szlakach, a wszystkie ofiary wypadków w górach zostały odnalezione. W dodatku na ciałach nie ma żadnych śladów świadczących o tym, by doszło do zabójstw. Kiedy w Zakopanem znikają jednak kolejne kobiety, nie ma wątpliwości, że na Podhalu pojawił się seryjny zabójca.
Policja odkrywa ślad prowadzący do Wiktora Forsta. Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie od roku przebywa były komisarz…


Forst gdzieś tam był. Jak ledwie tląca się iskra po niegdyś wielkim pożarze.

Ahhhh.. powrót jednego z moich najulubieńszych bohaterów. Często się do postaci przywiązuję, ale przy książkach Mroza mam stracha, że on kogoś zaraz zamorduje. Panie Remigiuszu jak tak można straszyć??? Postanowiłam urządzić sobie mroźny początek wakacji i co druga książka jaką czytam jest autorstwa Remigiusza Mroza. Za mną już Behawiorysta, a w planach cała seria o Chyłce. Już kiedyś pisałam recenzję jego kryminału historycznego, ale chyba nie wspominałam tam skąd znam Remiego. Jak to często i gęsto ze mną bywa zdarzyło się to dzięki Karć z Papierowych Miast. Kazała mi przeczytać Turkusowe szale a było to nie lada wyzwaniem, gdyż historii nie cierpię. Jednak zakochałam się od samego początku. Następnie przeczytałam całą, jeszcze wtedy trylogię z Forstem (trzeci tom czytałam mając w tle słowacką część Tatr.. tak tematycznie). I nadszedł czas by z Wiktorem, Osicą i Wadryś-Hansen spotkać się po raz czwarty.

Każdy seryjny próbował opowiedzieć jakąś historię. Jak makabryczna, choć wręcz modelowa rozprawka szkolna, miała ona swój początek, rozwinięcie i zakończenie.

Ten cytat jest chyba moim ulubionym. To poczucie humoru mnie rozbraja! Chociaż zdarzało mi się czuć w szkole jak w dobrym kryminale. A może to moja wybujała wyobraźnia? Bałam się tej kontynuacji, ale Mróz nie zawiódł. Może nie był to szczyt jego możliwości, jednak jak na kolejny tom, i to taki, który w początkowych planach nie istniał okazał się być całkiem udany. Znajdujemy tam rozdziały pisane z trzech czy nawet większej ilości perspektyw!! Kocham ten zabieg! Najbardziej podobała mi się perspektywa mordercy i Dominiki Wadryś-Hansen. Były pisane najciekawiej, a poza tym uwielbiam panią prokurator (Remi nie zabijaj!!!). Najbardziej, co dziwne, dłużyły się fragmenty oczami Forsta. Ale później zostaje to wynagrodzone pewnym wyznaniem prawdy, a raczej domówieniem pewnych spraw.. 

W jednym z poprzednich tomów Mróz wrzucił do świata Forsta Chyłkę, tym razem delikatnie wspomniał o Behawioryście. Nie było to może jakoś bardzo znaczące dla treści, ale jeśli ktoś się z ową powieścią zapoznał to wywołuje to uśmiech na twarzy lub gęsią skórkę i mrozi krew w żyłach (dla mnie to był uśmiech przechodzący w grymas zniesmaczenia). Muszę to dołączyć do listy za co kochać i jednocześnie nienawidzić twórczość Mroza.

Czytając przeróżnej maści książki lubię sprawdzać czy miejsca tam podane istnieją na prawdę. Kolejny plus dla Mroza, który tak realistycznie oddał obraz Zakopanego (i nie tylko), że spokojnie mogłam śledzić bohaterów korzystając z Google Maps. Można zobaczyć hotel, w którym zatrzymała się Dominika, popatrzeć na kawiarnię, gdzie piła kawę z Gercem lub zobaczyć pewne miejsce, w którym zatrzymał się Wiktor. 

-To jedna sprawa - zauważył Gerc.
-Tak? Skąd ta pewność?
-Z oparów śmierci, które unoszą się nad tym pieprzonym miastem gęściej niż smog.

Mróz pisze świetnie, ale oczekiwałam od niego ciut więcej. Zmroził moją krew nie raz i nie dwa, zdążyłam też zapłakać i nie zabrakło śmiechu, szczególnie spowodowanego porównaniami. Teraz nadchodzi czas na Chyłkę i, jeśli Karci wierzyć, zakocham się w niej już od pierwszych stron. Życzcie powodzenia, żebym nie zamarzła w te wakacje!

Ocena: 08/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!