środa, 27 lipca 2016

[005] W cieniu prawa - Remigiusz Mróz

Najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała na zeszłorocznych Targach Książki w Krakowie było spotkanie z Remigiuszem Mrozem. To mój drugi ulubiony polski autor zaraz po Barbarze Ciwoniuk. Do tej pory zachwycałam się każdą jego książką, aż wreszcie nadszedł czas na kilka gorzkich słów.

Tytuł oryginału: W cieniu prawa
Autor: Remigiusz Mróz
Seria: -
Tom: -
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Tłumaczenie: -
Data wydania: 15 czerwca 2016
Cena na okładce: 36,90
Liczba stron: 536
Kategoria: kryminał, historyczne
Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym.

Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie – w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie.
"Polak Polakowi wilkiem, 
ale nie w więziennej celi."


Nie wiem czy zacząć od dobrych czy złych informacji. Jest ich mniej więcej tyle samo, z minimalną przewagą minusów. Może od nich zacznę, żeby miło skończyć tego posta. Pierwszym problemem z jakim się zetknęłam jest okładka, tym razem dość dziwna w dotyku, co nie zachęcało mnie do trzymania jej w rękach. Ale czego się  nie robi dla Mroza. Fakt, że książka jest wrzucona w wir historyczny też nie bardzo do mnie przemawia, jednak staram się urozmaicać moją biblioteczkę, żeby nie wyprać sobie mózgu samymi młodzieżówkami (aczkolwiek są uzależniające). Czytałam już inne powieści historyczne i mnie zaskoczyły, więc tej też dałam szansę.
Erik jest głównym bohaterem, do którego bardzo ciężko było mi się przekonać. To właśnie przez niego nie mogłam przez pierwsze dwie części (powieść jest podzielona na cztery) czytać dłużej niż godzinę, góra dwie. Odpychało mnie jego zachowanie i wciąż nie do końca rozumiem motywacje niektórych jego czynów. Genialnych postaci tam nie znajdziemy, za to Mróz wynagradza nam to w wielkiej ilości osób, które można znienawidzić na wstępie i (co działa oczyszczająco na duszyczkę i w prawdziwych relacjach) życzyć im duuużo złych rzeczy. Postacie wraz z rozwojem akcji bardzo się zmieniają, niektóre nawet nie do poznania. Polubiłam tylko Sophie, która i tak z czasem zaczęła mnie denerwować oraz Grögera. Tylko on mnie nie zawiódł!!! Co ciekawsze Will w mojej wyobraźni wyglądał jak sam Remigiusz Mróz.

Aby wyobrazić sobie Raisental musiałam użyć wiele szarych komórek, gdyż powieść nie daje nam za wiele opisów dworu oraz okolic. Ciężko to odtworzyć, szczególnie, gdy akcja rozgrywa się ponad 100 lat temu w zaborze austriackim! I znowu dostajemy coś w zamian, a konkretniej świetnie napisane dialogi, pełne humoru, niemieckich słówek i błyskotliwości.

"-Wydusiła z niego wszystko, co wiedział, grożąc mu, że 
wpakują go do lochów za obstrukcję wymiaru sprawiedliwości. 
Szczycę się tym, że to ja nauczyłem ją tego sformułowania. 
Brzmi poważnie, prawda?
-Brzmi jak zatwardzenie."
Fabuła nie jest najgorsza, czasem nudna i przewidywalna, czasem zadziwiająca i przewrotna. Moim zdaniem warto jednak sięgnąć po tę pozycję , nawet dla samego zakończenia, o którym wciąż myślę, i którego na pewno długo nie zapomnę. Książka za słaba jak na tego autora, miałam od niej duże wymagania, a tak na prawdę widać było prawdziwego Mroza tylko w zakończeniu. "W cieniu prawa" pisał już kilka lat temu, co może być częściowym wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy. Zawód wciąż czuję na sercu, szczególnie, że skończyłam czytać pół godziny temu. Mam nadzieję, że kolejne jego dzieła mnie nie zawiodą i będą zasługiwały na pełną dychę.  

Ocena: 07/10

Na koniec kilka spraw porządkowych. Jako, iż należę do osób z bardzo małym zasobem szczęścia, musiałam coś sobie zrobić, gdy wyszłam na chwilę z domu. Tak oto jestem na cztery tygodnie uziemiona przez uraz stawu skokowego. Yupiiiiiiii.. Pocieszające jest to, że mogę czytać do woli <3. Co do mojego pecha - nie wierzyłam, że uda mi się przejść weryfikację jako bloger książkowy na 20. Targi Książki w Krakowie. O dziwo dzisiaj przyszła odpowiedź, co dziwniejsze pozytywna. Już nie mogę się doczekać czterech dni w raju. 
Wczoraj zamówiłam na stronie "Książka w mieście" ekslibris, żeby do minimum ograniczyć pożyczanie książek na wieczne nieoddanie.  W przyszłym tygodniu powinien już do mnie dotrzeć i będę robić pełny spis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!